Plener WSFoto w Białowieży
Cerkiew
Polish Market
dla Królewny
Melanż
by Piotrek
by Piotrek
nasz maistro
dla Królewny
by Piotrek
by Piotrek
nasz maistro
Ciężko porównać ekspresje ruchu na zewnątrz do tej do środka, minimalizm z maximum, z więcej do mniej, ale spróbujmy..
Od trzech tygodni jestem w Polsce, nareszcie w domu. Podróż się skończyła, zaczęła inna w rzeczywistości codziennej i niecodziennej. Powoli szukam swojego miejsca, chociaż wiem że to na jakiś czas, że wciąż są te wiatry niezbadane, które delikatnie drapią za uchem i pchają w nieznane. Na poziomie rzeczywistości ustalonej szukam pracy, zachowuję się jak dobry syn i niedobry kochanek tęskniący za swoją muzą.
Zaraz po przyjeździe poszedłem na warsztaty tańca. W sumie nie było mnie tam prawie dwa lata. Dobrze pamiętałem swój ruch z tamtego czasu i to co spotkało mnie po przyjeździe zupełnie zaskoczyło. Ciężko mi powiedzieć że ruch się rozwinął ewoluował na pewno zmienił. Bo przecież w czasie podróży nie tańczyłem prawie w ogóle, zmiany jedynie zaszły w wewnętrznej energii i wibracji ciała, które się zmieniały podczas drogi. Co mnie zaskoczyło to transformacja wodnistość tzn wciąż jest , ale jakby przeszła w inny wymiar, z falowania morza, w wodospad rzeki. Ruch ciała przestał być równy, mniej poziomy, przeobraził się w góra-dół. Wciąż jest poszukiwanie harmonii, siły, piękna, ale jakby w innym kierunku.
Od kilku dni siedzę nad zdjęciami przygotowuję artykuły, uaktualniam stronę, zamieszczam kilka nowych historii. Kiedy obrabiam zdjęcia zauważam że i na tym polu zmiana. Na głównej stronie zamieściłem historie o walkach kogutów w Indonezji, od początku miałem spory problem z selekcją zdjęć. Łącznie w tym miejscu zrobiłem prawie 150 ujęć. Wybrać musiałem niewięcej niż 15, niełatwa sprawa, bo niemal każde z nich jest na swój sposób dobre. Z wyboru który dokonałem miesiąc temu i zamieściłem na stronie zachowałem 2 zmieniłem 15, dziwna zmiana gustu. Na tym polega siła profesjonalizmu, której wciąż się uczę, że oczywiście trzeba zrobić dobre zdjęcie, ale może brzmi zabawnie trzeba je potem jeszcze zauważyć i dobrze wyeksponować. Jak teraz patrzę ile świetnych fotek zalega gdzieś ukrytych w archiwach za głowę się łapie, ale mam czas aby to odkopać..
Miesiąc temu kolega śmiał się ze mnie widząc w jaki sposób obrabiam zdjęcia i nazwał mnie cropistą od ang. słowa crop, czyli wycinać, kadrować. Już wtedy dało mi to do myślenia jak bardzo powinniśmy ingerować w oryginalność zdjęcia. Do dzisiaj szukam zdjęć doskonałych. takich gdzie zachowana jest idealna proporcja, linia horyzontu jest prosta, osoby w kadrach nie są za bardzo pourywane. Świadomość nadużyć i łamania tych reguł powinna być celowa i świadomie użyta. To tak jak z pytaniem co poeta miał myśli. Uważam że powinno być bardzo jasne co fotograf miał na oku.
Zmiana jest taka, że oprócz małych przeróbek, nie mam tak wielkiej ochoty ingerować w zdjęcia, nie chcę na siłę wyciągać tego momentu na którym powinna skupiać się uwaga. Jeśli kadr jest szeroki i dużo na nim widać, a nie jestem pewien czy siła ciężkości jest dobrze widoczna, czasem warto zostawić, aby ktoś inny jej sobie poszukał i ocenił. Polubiłem wiele niedoskonałych fotografii, które kompozycyjnie są miszmaszem, ale jest w nich jakiś klimat. Inaczej się widzi w kadrze aparatu z całym balastem emocji, inaczej na dużym ekranie popijając kawę w zaciszu domu. Punkt widzenia zmienia się od miejsca skupienia.
Fotek z Polski na razie nie wiele i nie wiem czy będzie wiele. Czuje, że będę do tego wracać, fotografia to dla mnie wciąż najlepszy sposób skupienia energii, na razie cicho..