Yerba Mate – Apostoles
W związku z zamówieniem na materiał o stolicy Yerba Mate – Apostoles, wrzucam odświeżone zdjęcia i tekst.
W związku z zamówieniem na materiał o stolicy Yerba Mate – Apostoles, wrzucam odświeżone zdjęcia i tekst.
Co tu pisac, jest tylko jedno takie miejsce na swiecie: Cataratas de Iguazu !!!
Po kilku dniach na lodzi i w autobusach znowu jestesmy w Argentynie. Mysle ze przejechalismy z malymi przerwami 6-8 tysiecy kilometrow. Znowu czuc europejski klimat, na ulicach dobre samochody, gubimy sie w tlumie bialych, na kolacje kuchnia wloska, w kawiarniach prawdziwa kawa i oczywiscie yerba mate..
Święta, święta i po świętach i po sylwestrze i po pierwszych dniach nowego roku, który zmienił tylko tyle, że inaczej zapisuje się datę. Przemieściliśmy się nieco w tym czasie, były parki, miasteczka i miasta, ludzie, zabawa i taniec. (więcej…)
Nowy Rok już postawił ostatnie kroki, już żyją w nas nowe, żywe wspomnienia sylwestrowej fiesty, lecz zanim zbiorę sie w sobie i napiszę słów kilka na ten temat, dziś jeszcze na chwilę wrócę do Świąt Bożego Narodzenia, naszego pobytu w Perito Moreno, do Raúla, Sergia, Estubana, Glena, do pierożków i do baraniny. (więcej…)
Z wizytą u Raula… W posiadaniu Raula jest księga Martin Fierro. Jest to historia Argentyny, poemat, coś w rodzaju naszego Pana Tadeusza, wszystko wierszem. Księgę tą Raul odziedziczył po swojej babci. Spytałem się skąd ona ją miała, odpowiedział enigmatycznie, że przez tę księgę zginęło kilka osób. Nie do końca chciało mi się wierzyć, ale egzemplarz który jest w jego posiadaniu jest prawdziwym unikatem. Wszystkie obrazki umieszczone w książce są namalowane ręcznie. Książka ta podobno jest prawdziwym rarytasem na rynku antyków. Raul chce ją sprzedać. Podobno Biblioteka Narodowa w Buonos Aires oferuje 50 tysięcy dolarów. Raul chce ją sprzedać za 100 tysięcy. Autentyczność tych informacji potwierdził znajomy Agrentyńczyk (dość wiarygodna osoba). Jeśli ktoś jest zainteresowany proszę o info..
Do Perito Moreno przyjechaliśmy zobaczyć starożytne malowidła w Cueva de las Manos (Jaskinia Rąk). Zobaczyliśmy je. Poza tym wędrowaliśmy przepięknym kanionem, zabłądziliśmy na pustyni ponad nim, odnaleźliśmy drogę, ale jakimś cudem ponad siedemdziesiąt kilometrów od miejsca w którym chcieliśmy się znaleźć, w końcu jednak szczęśliwie wróciliśmy na nasz camping u lekko zwariowanego Raula. (więcej…)