Alms czyli tradycja zbierania jedzenia przez mnichów jest wpleciona w życie Birmy. Każdego poranka armia mnichów rusza na miasto ze swoimi miskami, aby zbierać ofiary. W trakcie mojej podróży kilka dni spędziłem w ośrodku buddyjskim Tha Barwa Medition Center, w którym uczestniczyłem w porannym marszu mnichów. Moją odpowiedzialnością było trzymanie miski na kasę. W tym przypadku miejsce było ustalone: jedna z dzielnic Yangunu. Marsz trwał ok 1 godziny. Szliśmy gęsiego, na czele najstarszy mnich i ja. Na końcu ogromny wózek z wiadrami i pojemnikami na jedzenie. Ilość jedzenia i pieniędzy jaką zebraliśmy w ciągu tej godziny zwaliła mnie z nóg. Z każdego domu wychodzili ludzie składając ofiary najczęściej ryż, sosik curry, przekąski i pieniądze. Kwota jaką zebrałem to ok 300 tysięcy kyatów czyli ok 250 dolarów (dla porównania: posiłek w restauracji to ok 2000 kyat, miesięczny zarobek to ok 100 $) Szczodrość ludzi i szacunek do tradycji jest ogromny. „To do the goodies” czyli czyń dobro birmańczycy moją wypalone w swojej świadomości.