Moje pierwsze spotkanie z Indiami nastąpiło już kilka dni temu. Pędzący czas jest równie przytłaczający jak hałas, tłum i natarczywość niektórych ludzi. Brniemy trasą bardzo turystyczną – zobaczyć to, co zobaczyć należy. Za tydzień zjedziemy z tego szlaku, do ludzi. Dziś jednak wyruszamy dalej w stronę kolejnych zabytków, których coraz więcej zapisuje się w mojej pamięci. Bo zaczęliśmy właśnie od nich: Indian Gate, Pałac Prezydencki w Delhi, Qutub Minar, Red Fort, Jama Masjit, Taj Mahal, Fort Agra i kilka innych pomniejszych. A do tego ulice i uliczki, a w nich trzy razy więcej ludzi niż być powinno, pędzące riksze i motoriksze i samochody. Wszystko jak jeden wielki pulsujący, nieomal bezkolizyjnie pędzący organizm. Głośny, kolorowy i brudny, czasem śmierdzący, czasem pachnący kadzidłem. Biedny i bardzo bogaty. W nim, wśród rowerów, ludzi i motorów we wnękach i w drzwiach, stoliki i ławeczki, przy nich ludzie w metalowych misach i kadziach gotują i smażą. Mleko kipi i wykipieć nie może, a z niego pyszny czai z imbirem i inne mleczne specjały, których jeszcze nie znam. Smażą się puri i parata. Gotuje się dal, aloo mutter, gobi, paneer, sabzi, cachori, a do tego pieką się chapati w okrągłych piecach tandoori. Jadamy w takich miejscach, w zwykle przyjaznej atmosferze. Jest pysznie i wbrew pozorom braku higieny, jadania palcami na świeżym powietrzu, do dziś dnia żołądek żadnego z nas nie doznał, owianego powszechną legendą, uszczerbku. Wojtek dzielnie próbuje mnie nauczyć indyjskich nazw, rozpoznawać co jest z kalafiorem, a co z cieciorką, a jak powiedzieć chodźmy.
Ludzie bywają męczący i zniechęcający natarczywością, czasem wprost nachalnością. Targowanie się jest na porządku dziennym, każdogodzinnym, każdotransakcyjnym. Ceny można zbyć o połowę niemal zawsze, czasem nawet o 80 %. Ale też biedy jest dużo, bardzo dużo. Slumsy graniczą z murami Taj Mahal, albo może Taj Mahal graniczy ze slumsami. Biedni, połamani, powyginani dziwnymi chorobami ludzie, dzieci proszą o pieniądze….
Zabytki są piękne, wspaniałe, zapierające dech. Bogactwo architektury i zdobień jest przeogromna. W tej feerii wszelakich struktur, faktur i rysunków trudno uwierzyć, że robiły to ręce ludzkie. Dokładność wykonania jest powalająca. Dlatego warto…. przeżyć jeszcze kilka dni tego tłumu dla tych zabytków….