Ten gosciu w czerwonej czapce to wlasnie Raul, gospodarz kempingu na ktorym spedzilismy kilka dni. Wiecej o Raulu pisze Edytka we wpisie o Lapkach. Ja powiem jedno El es muy loco.. pero muy simpatico y muy amable (troche sie przy nim podszkolilem z hiszpanskiego.. a stek ktory nam przyrzadzil mam zywo w pamieci). Facet na pierwszy rzut oka wydaje sie kompletni stukniety. Napastuje swoja pomoca i uczynnoscia turystow, ktorzy w pierwszym odruchu nie wiedza jak sie zachowac, a potem nie maja wyjscia i biora, tzn jedza salatki , steki, omlety, pija mate, kawe i to oczywiscie wszystko za free.. My ugotowalismy jemu dwie kolacje i mielismy nawet nocleg za free.. Kto wie czy nie wyladujemy u niego na swieta..
Facet z kamyczkiem w reku to jego kumpel- gornik. Podarowal mi kamien napchany srebrem..
Kobieta w czeresniach, to Pani u ktorej przez ostatni dni kupujemy kilo tych pysznych owocow ..
Reszta to obrazy z ulicy z ostatnich dni..
fajnie… (nie wiem jak to sie stalo, ale dopiero zauwazylem te zdjecia – jakos pozniej ladowales?). Czekam najbardziej na Twoje foty uliczne, bo przyroda piekna i urzekajaca (to wiadoma rzecz), ale najbardziej lubie Twoja fotografie w takiej uliczno-ludzkiej odslonie wlasnie. Pozdrowienia 🙂