Hong Kong

Hong Kong nie należy do tanich miejsc. Mam podobne odczucie jak podczas wizyty w Londynie, jak masz pieniądze jest to turystyczny raj, jak masz ich mało, hm.. W HK postanowiłem zostać około tygodnia. Jestem po trzecim dniu. Idąc po minimalnych kosztach w ciągu dwóch dni wydałem tyle co szalejąc przez tydzień w Chinach. Sam hotel, najgorsza rudera w mieście, 4 łóżka trzy metry na trzy, z widokiem na plac budowy i hukiem młotów pneumatycznych od 8 rano to wydatek 25 zeta za noc. Do tego mieszkanie z chińską prostytutką, która zaczyna prace po 21 kończy nad ranem, ogólnie jest wesoło.

(pisane kilka dni później)

Dwa dni temu uciekłem z Hong Kongu do Macao, miałem dość miejskiego monstrum jakim jest HK, angielskich cen, nieciekawego jedzenia (na ciekawe nie miałem kasy). Wniosek prosty, aby odwiedzić HK trzeba mieć kasę. Mimo to miasto super, nie ma takiego drugiego, 300 metrowe wieżowce, angielscy bankierzy, centra handlowe, masa rojsów (dzisiaj widziałem panthoma, cena podejrzewam co najmniej 1mln$). Hong Kong jedna z największych i najbogatszych metropolii świata.

Któregoś dnia wyszedłem do baru z dwoma angolami (małe piwo 12pln). Zapytałem siedzących obok chińczyków co robi tyle hałasu przy ich stoliku, że my przy sąsiednim nie możemy siebie słyszeć. Gra w kości, przegrywający pije, dobra gra, więc się dołączamy. Zacząłem rozmawiać z jednym, pracuje w kompani metra, zatwierdza reklamy, które potem zawisną na stacjach, poważna biurowa praca. Przy okazji rozmowy zdradził mi kilka tajemnic sukcesu ekonomicznego Chin (12% wzrostu gospodarczego rocznie), co najmniej 60 godzin tygodniowo w pracy, 7 dni w tygodniu, brak urlopu. W Chinach jest ponad miliard ludzi, na każde miejsce pracy są dziesiątki chętnych, konkurencja jest ogromna, prawa pracownicze to abstrakcja. Jak się coś nie podoba, to do widzenie. Chiny nie są demokracją, jest to bez wątpienia najbardziej kapitalistyczny kraj Azji, kierowany przez komunistyczny reżim. Chcesz robić interesy w Chinach nie pytaj o prawa pracownicze, nie pytaj o demokracje nie pytaj o prawa człowieka. Chcesz robić interesy w Chinach, jeśli nie palisz, naucz się jak palić.

Jednym z tematów, który zawsze mnie korcił, aby kogoś spytać, jest temat tabu w Chinach: Falung Gong, najbardziej znienawidzona przez chiński rząd organizacja społeczna. Falung Gong, uważana za ruch opozycyjny, jest grupą religijną do której należą głównie ludzie w średnim wieku ćwiczący medytacje, Tai Chi. W Chinach jest to organizacja zakazana, której członkowie skazywani są na wieloletnie więzienie w obozach pracy. Największym skandalem ostatnich lat jest to, że członkowie Falung Gong, oprócz represji społecznych, więzienia, są ofiarami kradzieży organów, które następnie są sprzedawane przez agencje rządowe za ogromne pieniądze za granicę. Inaczej mówiąc, ludzie skazywani na obozy reedukacyjne, wychodzą, jeśli wychodzą, bez nerek, wątroby i nie wiem co jeszcze można wyciąć, aby działało. Spytałem tego inteligenta z baru, czy to prawda, tak, takie rzeczy się dzieją w Chinach, spytałem, jak prorokuje kiedy partia ustąpi, kiedy będą możliwe demokratyczne wybory, trzy pokolenia, wcześniej tego nie widzi. A Bejing 2008, coraz bliżej.. Jak to możliwe, że przyznano organizację Igrzysk Olimpijskich krajowi, w którym wciąż istnieją obozy pracy, obozy eksterminacji ludzi, gdzie kara śmierci jest czymś kompletnie naturalnym i dość częstym, a rozmowy o demokracji kompletnie zakazane, zdaje się że jest tylko jedna odpowiedź : money talk, jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze.

Ostatnie dni to towarzystwo Polaków, mówienie w polskim żargonie, żarty, tworzenie nowej tożsamości polskiej, która w tej wersji kompletnie mnie zaskakuje. Naukowo dowiedziono, że język kreuje osobowość, język w którym mówimy determinuję naszą kulturę i nasze zachowanie. Przez długi czas nie miałem dłuższego kontaktu z polskim językiem mówionym, skondensowane polskie towarzystwo ostatnich dni wywołało kompletną szajbę lingwistyczną.

Często myślę o słowach mojego nauczyciela ” La petong”, Tomka, że trzeba być fleksybilnym, np. podając rękę trzeba wejść w kontakt, zrównoważyć siłę nacisku dłoni, zrównoważyć energie, być z tą osobą na każdej płaszczyźnie kontaktu. Tak jak z uściskiem może być z byciem z drugim człowikiem, np kiedy wchodzi się w towarzystwo osoby o łagodnym charakterze, wejść w spokój , kiedy z szalonym wejść w chaos, najważniejsze jednak, aby pozostać sobą i być naturalnym. Jakby o tym pomyśleć, brzmi na przeciwieństwo tzn z jednej strony konformizm, dopasowanie się do kogoś, z drugiej bycie sobą. A co się dzieje w przypadku kiedy spotykają się dwie osoby o takim samym nastawieniu konformistycznym. A może on wcale tego nie mówił, a mówił że trzeba być po prostu „uważnym we wszystkim co robimy”, z każdym z kim wchodzimy w relacje.

Grasz w Macao?

W Ameryce jest Las Vegas, w Europie Monte Carlo, w Azji Macao. Macao jest największym centrum hazardu w tej części świata. W ciągu ostatnich dni hulałem w towarzystwie ziomala ze Szczecina, przypadkowe spotkanie i dobry czas razem. Skuszeni tysiącem światełek, mruganiem neonów, poszliśmy do najstarszego kasyna w Macao, Casino Lisboa. Dawno nie widziałem niczego równie głupiego i ekscytującego, setki ludzi przewalających tysiące dolarów. Koleś który niesie do okienka milion dolarów, aby zamienić na żetony. A my z stówą w ręku, po 10 minutach pozamiatani, ze strategią, która okazała się złą strategią. Ale aby oddać honor ziomalowi, mój towarzysz grając wczoraj już sam beze mnie, wyszedł 600 do przodu. Strategia tym razem była prosta, duża suma i jest albo nie ma. Jest to najgłupsze i najbardziej szalone myślenie, strategia „jest albo nie ma”, nie ma w tym za wiele myślenia, ale nie o to tu chodzi, kostki wyrzucają „duże” albo „małe” i jest tysiąc albo nie ma, 1:1. 15 minut, wchodzisz i wychodzisz, jest tysiąc do przodu albo tysiąc do tytułu, naprawdę głupie. Bezwątpienia jest to najgorszy i najszybszy nałóg w jaki można wpaść. W całym tym kociokwiku opiliśmy wygraną, a dzień wcześniej przegraną, więc przynajmniej humor do przodu.

w drodze do kasyna

by pawel

Słucham Erika Satie, rozpływam się w jego minimalizmie, jego gnosis, a w niej płynności i harmonia. Jeden z jego kawałków został wykorzystany w filmie „Czekolada”, południowy wiatr hula w pustym mieście w rytmie spokojnego pianina, grającego tajemnie i magicznie.

Dodaj komentarz

pl_PLPL