Hoian, to przyjemna mieścina, która słynie z legend o tym co potrafią tutejsi krawcy. Potrafią rzeczywiście wiele: najnowsze kroje paryskich projektantów za 30$, garnitury z wełny kaszmirskiej , garsonki, itd . Od miesięcy chodzę w stylu plecakowca, fishermeny (luźne spodnie), luźny t-shirt. W Hoian znowu na moment poczułem klasę i dobry styl. Przygotowując swój elegancki image na Australie kupiłem dwie pary lnianych spodni (10 dolków za sztukę), sztruksową kurtkę w odcieniu orange, waży to swoje ale nie mogłem się oprzeć.
Haion to także urocze portowe miasteczko z mieszaną zabudową w klasycznym stylu wietnamsko-chińskim (liczne pagody), oraz kolonialnym. W swoim czasie Hoian był największym portem łączącym Wietnam z portami dalekomorskimi. Dzisiaj kurort z setkami turystów (szczególnie z Francji), przyjeżdżających na plaże oraz po wspomniane wyroby krawców.
Wioska rybacka w okolicach Hoian
W drodze z Nhan Trang do Hoian autobus złapał gumę; ponad godzinna przerwa gdzieś na bezdrożach Wietnamu. Poniżej zdjęcia, tego co można robić kiedy nie ma co robić. (ojciec narzeka że mało mnie na zdjęciach, więc zwielokrotniłem wysiłki)