Od tygodnia jestem w Laosie. Jak już pisałem długo czekałem na ten moment. Czasem brakuje mi słów, aby opisać jak życie potrafi być piękne, lekkie i nieprzewidywalne. Laos przywitał mnie nową znajomością Maline. Niemka , blondynka, o niesamowitych nogach, czegoś takiego jak żyje jeszcze nie widziałem. Dzięki jej obecności miniony tydzień to esencja znośnej lekkości bytu. W końcu też zrozumiałem coś o blondynkach. Blondynki nie są głupie jak to się potocznie uważa, ale po prostu proste, w ich prostocie leży potęga i wielka głębia. Jak to powiedział Osho: „it is easy to be difficult, it is difficult to be easy”. O Blondynce, tej niemieckiej pisze już w czasie przeszłym bo właśnie ją odprowadziłem na autobus do Wietnamu. Tak to już jest w podróży, że trzeba wysysać z ludzi esencje, nie ma wiele czasu, bowiem rozstanie nadchodzi szybko. Jak to podsumował ks.Twardy „kochajmy ludzi bo tak szybko odchodzą, a ci co odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o Miłości czy ta ostania pierwsza czy pierwsza ostatnią”.
Zaczynam się poważnie uzależniać od Podróży. Powoli dochodzi do mnie slogan, który umieściłem na nagłówku strony poprzedniej edycji, „podróżowanie jest najlepszą szkołą życia”.( Miałem małe wątpliwości czy faktycznie tak jest, wciąż je mam, dlatego też zmieniam tekst.) Podróż jest wielką intensyfikacją , w drodze nie ma szarości, wszystko jest wielkie, wszystko jest bardziej dosłowne i bardziej przemijalne. Czas płynie w innym wymiarze, wszystko się zmienia w nieprzewidywalnym kierunku. W podróży szczególnie lubię moment, kiedy przychodzi czas na decyzje, czas wyboru , w którą iść stronę , w jakim kierunku. Ten moment to czas potęgi Wolnej Woli. Od tego jednego momentu zależy co i kogo spotkam na swojej drodze. Są to momenty kiedy się bierze mapę i kreśli palcem plan na najbliższe miesiące. Podniecające uczucie, jakiś rodzaj wolności, niezależności od miejsca i czasu.