Varanasi należy do najbardziej świętych miejsc w Indiach. Każdy hindus marzy, aby umrzeć i zostać spalonym na świętych Ghatach wierząc, że jest to gwarancją wyzwolenia z samsary. Ghaty to schody ciągnące się wzdłuż całego wybrzeża miasta. Varanasi słynie z porannych Ablucji czyli świętych kąpieli. Hindusi wierzą, że kąpiel w Gandze zmywa grzechy, a woda jest swiętym remedium na wszystkie choroby. Lonely Planet podaje wyniki analiz, które wskazują, że zanieczyszczenie Gangesu jest tak duże, że tlen nie utrzymuje się w wodzie. Jednak nikt się tym specjalnie nie przejmuje bo przeciez Ganges to Świeta Matka, która daje i odbiera życie. Każdy pielgrzym, który przybywa do Varanasi wyjeżdza z baniakiem wody. Po przyjeżdzie do rodzinnego miasta woda jest rozdysponowana pomiedzy członków rodziny i wypijana z namaszczeniem. Ganges słynie z wielości życia jakie się w nim znajduje, oprócz miliardów bakterii i potężnego syfu przy odrobinie szczęscia można zobaczyć słodkowodne delfiny! (podczas ostatniego pobytu widziałem ich grzbiety).
Jeśli mówi się o Varanasi, najczęściej zaczyna się od zdania, że nie jest to miasto od którego należy zacząć swój pobyt w Indiach. I jest to prawda, bowiem człowiek zachodu przyzwyczajony do niemieckiej sterylności może nabrać złego obrazu Indii. Varanasi wywołuje bardzo skrajne emocje, nie jest możliwe wyjechać z Varanasi i albo marzyć o powrocie albo czuć obrzydzenie do tego miejsca; nikt nie pozostaje obojętny. Wiekszość relacji jakie czytam są negatywne; najczęstsze słowa to: its disgusting: obrzydliwe. Ja odwiedzam to miasto już po raz trzeci, dla mnie ma w sobie niesamowity magnetyzm, magię, która wciąż mnnie przyciąga. Potężna siła modlitwy, szacunek dla Gangi (Gangesu) „rzeki matki”, w której powstaje wszelkie życie . Jeśli chodzi o ten słynny syf to wszystko zależy od wewnętrznej delikatności i tolerancji, jak to mówi Kasia: jeśli nie szczypie w oczy to można przeżyć. Pierwsze co uderza po przyjeżdzie to właśnie smród, krowy na ulicach, śmieci i gówno. Styl życia jest bardzo podobny do stylu w jakim żyją pozostali mieszkańcy Indii, wszystko jest jednak bardziej skondensowane poprzez wąską zabudowę starego miasta. Po jakimś czasie zauważyć można, że cały ten balagan (w hindi balagan zn.bałagan) jest dość relatywnym zjawiskiem, bowiem każdego dnia ulice są sprzątane, śmieci palone, krowy znikają na noc w domach swoich właścicieli, a gówno suszone i wykorzystywane na opał. Podobnie jest z mniemaniem, że ludzie w Indiach są brudni jak ulice na których żyją. Prosta sprzątaczka zawsze jest w czystym sarii i często czystsza niż nie jeden obrzydzony turysta.
kocham twoj blog!