Hsipaw, mała wioska położona 100 km na wschód od Mandalay. W zasadzie nic tu nie ma interesującego, jednak lokalni zadbali, aby dostarczyć turystom atrakcje. Lonely Planet jako największą atrakcję miasteczka wymienia „explosive popcorn factory”!. Większość turystów przyjeżdża tutaj, aby zobaczyć wiejskie życie plemion Shan. W Myanmarze znajduje się 10 głownych grup etniczych. Każda oczywiście ma swoją odrębną kulturę i język, który dla innego plemiona jest kompletnie niezrozumiały. Ludzie Shan to krewni Tajów. Shan żyją przy granicy z Tajlandią wiec koneksja jest oczywista. Charakterystyczną częścią ich kultury są tatuaże. Mężczyźni robią tatuaż jako młodzieńcy, co jest oznaką odwagi i siły. Tatuaże służą także jako protekcja przeciwko złym duchom i zapewniają pomyślne życie.
Dwa ostatnie dni spędziłem w mieszanym towarzystwie z Izraela, Australii, Francji, Szwajcarii i Anglii, zebrała się mała grupka ludzi dla której lokalni przygotowali kilka banalnych atrakcji. Pierwszego dnia byliśmy na spacerze odwiedzając kilka wiosek Shan, jednym z punktów programu było odwiedzenie miejsc gdzie lokalni wyrabiają przedmioty z bambusa, kręcą cygara. Następnego dnia popłyneliśmy łodziom w górę rzeki odwiedzając kolejne wioski, oglądając plantacje papai, ananasów, mały klasztor położony w górach. Takie niewielkie rzeczy, które dla tubylców muszą być kompletnie bezsensowne i niewarte odwiedzin , dla nas turystów lepsze niż nie jedna złota pagoda.