W ostatnim tygodniu zrobiłem prawie 5 tyś kilometrów, spędzając w pociągu w sumie dwa i pół dnia. Troszkę chaotyczny początek wyjazdu z Delhi Pierwotnym celem była wioska leżąca pod Bombajem Ganeshpuri. a konkretnie asram SidhaYogi. Kiedy dotarłem na miejsce okazało się że jest to miejsce wyłącznie dla członków stowarzyszenia i jeśli chcę uczestniczyć w jakichkolwiek aktywnościach muszę najpierw zarejestrować się w Polsce i dostać zaproszenie. Jedyne co mogli mi zaoferować to po otrzymaniu przepustki mogłem wejść do światyni na krótką ceremonię arti. Małe rozczarowanie, ale rozumiem, podobnie to ma się z Różokrzyżowcami, że aby wejść do wspólnoty trzeba przejść konieczny proces inicjacji i swoistego rodzaju sprawdzenia intencji początkującego. Chociaż na skale Indie taka zamkniętość i elitarność jest prawdziwie fenomenalnym zjawiskiem. Mimo wszystko Szacunek..
Jakoś nie było weny, aby robić zdjęcia asramu w Ganeshpuri. Jedyne co przyciągnęło moją uwagę to ceglarnie znajdujące się na obrzeżach miasta.
Guru Nityananada; założyciel lini Sidha Yogi (portret umieszczony na budynku szkolnym)
Po jednodniowej wizycie w Ganeshpuri pojechałem z powrotem do Bombaju i spędziłam tam dwa dni, które bardzo miło mnie zaskoczyły. Podczas poprzedniej wizyty w Indiach miasto ominąłem dużym łukiem ze względu na ceny i niechęć do zatłoczonych indyjskich konglomeracji i co za tym idzie ciągłej walki z naganiaczami, wzmożonej czujności i koncentracji co się dzieje dookoła. Poza tym widziałem już kilka wielkich miast w Indiach i do kolejnego niespecjalnie mnie ciągnęło szczególnie że Bombaj należy do najdroższych miast w Indiach. A tutaj taka miła niespodzianka. Bombaj to prawdziwa bomba różnorodności największy melanż kulturowy w Indiach. To także najbogatsze miasto w Indiach liczące 16 mln mieszkańców z największymi skupiskami slamsów. W sumie w Bombaju spędziłem dwa dni. Pierwszy dzień przeleżałem w łóżku bo oprócz książek i kilku pamiątek z Ganeshpuri wywiozłem mdłości i problemy żółądkowe. Drugi dzień spędziłem na exploracji miasta. W ciągu 10 godzin zwiedzania zobaczyłem może jedną piątą tych rzeczy, które trzeba w Bombaju odwiedzić. Część miasta, w której przebywałem to w większości miasto budowane w stylu wiktoriańskim a na ulicach double-deckery czyli piętrowe autobusy. Atmosfera jak na wyspach brytyjskich z tymże temperatura dochodziła 40 stopniu, a na ulicach rozstawieni byli sprzedawcy kokosów, które jak nic na świecie gaszą pragnienie w upalny dzień.
Poniżej typowa zabudowa Bombaju
W świątyni dżinistów
Na zdjęciu para starców, która przypomina Mahatme Gandhi z jego życiową podporą Kasturbą. Bardzo lubie to zdjęcie, mimo wielu technicznych niedociągnięć ma klimacik.
Mani Bhavan, dom w którym przez 20 lat przebywał Mahatma. Tutaj w 1919 roku ogłoszona została sadyagraha (insistent on true) czyli polityka biernego oporu przeciwko brytyjczykom.
Z ciekawszych rzeczy w Bombaju to niewątpliwie meczet Haji Ali leżący na małej wysepce oddalonej od brzegu około 200metrów do którego prowadzi coś na kształt betonowego molo. Prawdziwa wędrówka przez morze.
Podczas spaceru po bazarze Kalbadevi moją uwagę przyciągnęli tzw. kuli czyli ludzie zajmujący się transportem towarów.